Quatuor Ebène / Festiwal Katowice Kultura Natura - NOSPR
Quatuor Ebène / Festiwal Katowice Kultura Natura
Ludwig van Beethoven - Kwartet smyczkowy D-dur op. 18 nr 3
Gabriel Fauré - Kwartet smyczkowy e-moll op. 121
***
Ludwig van Beethoven - Kwartet smyczkowy C-dur Razumovsky op. 59 nr 3
Dziś kwartet kojarzymy zwykle z kompozytorską dojrzałością, z technicznym mistrzostwem. Dla Klasyków problem ten nie istniał, oni pisali kwartety smyczkowe „po prostu”. To romantycy wysoko zawiesili poprzeczkę.
Ludwig van Beethoven sześcioma kwartetami smyczkowymi op. 18 (1798–1800) potwierdził wobec wiedeńczyków swój status następcy „boskiego Mozarta”, bardziej jednak własną silną indywidualność. Gdy przed laty wyjeżdżał z Bonn do Wiednia, hrabia Waldstein wpisał do jego sztambucha: „Ty przejmiesz ducha Mozarta z rąk Haydna” – i teraz słowa te spełniały się. Opus 18 Beethoven dedykował księciu Lobkowitzowi, dla którego właśnie w tym samym czasie serię kwartetów tworzył wielki Haydn. Stary mistrz ukończył jednak tylko dwa z nich i niektórzy sądzą, że chciał uniknąć konfrontacji z „młodym wilczkiem”, nie tak dawno jeszcze swoim uczniem. Z zachowanych szkiców wiadomo, że jako pierwszy z opus 18 powstał właśnie Kwartet D-dur, w zbiorze umieszczony jako trzeci. „Więcej Beethovena niż kwartetu” – po latach napisał o utworze Adolf Bernhard Marx, solidny niemiecki teoretyk. Bo też dla młodego Beethovena kwartet był już nie tylko „rozumną rozmową czterech osób”, jak kiedyś chciał Goethe. Muzyka Beethovena, zgodnie z duchem romantyzmu, coraz częściej jawiła się jako wyraz uczuć, a te niekoniecznie musiały się rodzić jako efekt konwersacji czterech muzyków. Forma Kwartetu D-dur jest jednak całkowicie tradycyjna. Utwór otwiera – jakby z namysłem, skokiem septymy – pierwszy skrzypek, a melodia głównego tematu rozwija się na kształt roślinnego, quasi-secesyjnego ornamentu. Ona zdaje się też narzucać charakter całemu dziełu, które – po skupionej, miejscami tylko udramatyzowanej części powolnej i lekkim quasi-scherzu, ze środkowym minore miast zwyczajowego tria – kończy pełna wigoru tarantela. To wczesny Beethoven – i choć niby jeszcze pozostający w tradycyjnych ramach, to przecież słyszymy, że ramy te są już dlań przyciasne.
Kwartet smyczkowy i „dziecięctwo” – swoisty paradoks... Dziś kwartet kojarzymy zwykle z kompozytorską dojrzałością, z technicznym mistrzostwem. Dla Klasyków problem ten nie istniał, oni pisali kwartety smyczkowe „po prostu”. To romantycy wysoko zawiesili poprzeczkę. Pamiętali o „późnych” kwartetach Beethovena, jak choćby Brahms, który pytany, dlaczego napisał tylko trzy kwartety, stwierdził podobno: „Bo wcześniej dwadzieścia do szuflady”. Gabriel Fauré, jego vis-à-vis we Francji, przebił stawkę: jedyny Kwartet smyczkowy e-moll zaczął pisać, mając 78 lat i dziełem tym zamknął swoją twórczość. Powiedzieć miał: „Do diabła ze starością” – i zaczął pisać kwartet. W tajemnicy przed wszystkimi, nawet przed żoną. Gdy zaś skończył, zdecydował że utwór może być upubliczniony dopiero po pozytywnej opinii „konsylium”, złożonego z przyjaciół-muzyków (m.in. Dukas i Pierre Lalo). Wykonanie odbyło się już po jego śmierci.
Muzykę trzyczęściowego Kwartetu Faurégo cechuje klasyczność ujęcia, stonowanie ekspresji i unikanie wielkich napięć, w warstwie materiałowo-technicznej zaś typowy dla kompozytora modalizm i predylekcja do linearyzmu. Dwie pierwsze części – Allegro moderato i Andante – przepojone są szlachetnym liryzmem o melancholijno-nostalgicznym zabarwieniu. Puentą jest żywsze Allegro, w którym melodyjność łączy się z cechami scherzowymi (m.in. artykulacja pizzicato). Nad całością dzieła unosi się duch sérénité. Tym samym Fauré, choć wyraźnie spóźniony, w 1924 roku dołączył – po Francku (1889), Debussym (1893) i Ravelu (1904) – do grupy wielkich kompozytorów francuskich, którzy pozostawili po jednym kwartecie smyczkowym. „Wielkim” był także Saint-Saëns, lecz on napisał dwa kwartety, uchodził bowiem wśród Francuzów za twórcę... wyjątkowo płodnego.
Na kolejne po Opus 18 Beethovenowskie kwartety trzeba było czekać do 1806 roku, kiedy dla rosyjskiego arystokraty, hrabiego Razumowskiego, powstaną trzy Kwartety op. 59. Po drodze jednak „zdarzą się” m.in. III Symfonia „Eroica”, fortepianowe sonaty: Księżycowa, Waldsteinowska, Appassionata i skrzypcowa sonata Kreutzerowska – ich muzyka, przepojona subiektywizmem twórcy, będzie mieć zgoła odmienny już ciężar gatunkowy. Imponującym zwieńczeniem Opus 59 jest Kwartet C-dur, gdzie już w Introduzione Beethoven trzema małotercjowymi harmoniami wykorzysta całe dwunastodźwiękowe uniwersum (gest ten powtórzy w ostatniej Sonacie fortepianowej op. 111). W pierwszym Allegro vivace będzie może najwięcej tradycyjnej „gry kwartetowej”, później swoją głębią poruszy nas rozległe, tęskne Andante con moto quasi Allegretto, po nim zaś nastąpi pełna wdzięku urocza stylizacja Menuetto. Grazioso. Wszystko zdąża jednak ku finałowemu Allegro molto: tym razem swój Kwartet Beethoven zwieńczy fugą – nie szkolną, akademicką, lecz fugą z wszelkimi możliwymi „licencjami”. Fugare – znaczy „uciekać”. Niegdyś, w kwartetowej fudze Haydna (op. 20 nr 2) „przyjaciel uciekał przed przyjacielem”. U Beethovena? Od pierwszych taktów wszyscy... gnają na złamanie karku, by w szaleńczym pędzie tryumfalnie wpaść razem na metę, w objęcia akordu C-dur.
Stanisław Kosz
Uwaga! Przy zakupie biletów na 5 koncertów Festiwalu Katowice Kultura Natura obowiązuje 40% zniżki, 4 koncerty - 30% zniżki, 3 koncerty - 20% zniżki (promocja dotyczy biletów normalnych na koncerty: w dniach: 12, 14, 15, 16, 18, 19, 20 maja 2018)
Najbliższe koncerty
"Pianissimo" / koncert sensoryczny
Sala kameralna
Zwiedzanie zakamarków NOSPR po śląsku
NOSPR
Dźwięki w nas i wokół nas
Sala warsztatowa NOSPR