AUKSO / Festiwal Górecki - Penderecki - NOSPR
AUKSO / Festiwal Górecki - Penderecki
Krzysztof Penderecki -
Sinfonietta per archi
Sinfonietta nr 2 na klarnet i orkiestrę smyczkową
Henryk Mikołaj Górecki -
Pieśni o radości i rytmie na dwa fortepiany i orkiestrę kameralną op. 7
Koncert na fortepian i orkiestrę smyczkową op. 41
Małe requiem dla pewnej polki op. 66
Lata 90. XX wieku przyniosły w twórczości Krzysztofa Pendereckiego zwrot ku postawie neoklasycystycznej, ku prostocie formy, zwięzłości myśli i klarowności brzmienia, a w obsadzie ku zespołom kameralnym. Okres ten rozpoczyna Trio smyczkowe napisane dla Deutsches Streichtrio, w następnych latach opracowane przez kompozytora na orkiestrę smyczkową. W części I przyjęta została zasada barokowego concerto grosso, chociaż nie brak w niej też cech lekkiego w brzmieniu scherza. W część II dominuje motoryczny rytm, dźwięki ostro wyskandowane i zagęszczone w technice fugata, kojarzące się z bruityzmem w stylu młodego Bartoka czy Prokofiewa. Główny temat w rytmie oberka wysnuty został z opery Król Ubu, ze sceny ukazującej ludową zabawę. Sinfonietta per archi wykonana została po raz pierwszy przez orkiestrę Sinfonia Varsovia w 1992 r. pod dyrekcją kompozytora.
Kwartet klarnetowy, a w późniejszej wersji Sinfonietta nr 2 to utwór, który z miejsca zdobył wielu sympatyków wśród wykonawców i słuchaczy z uwagi na swoje liryczne przesłanie. W rozmowach z prof. Mieczysławem Tomaszewskim kompozytor przyznał, że kojarzy to dzieło z pięknem lusławickiego ogrodu, szczególnie inspirującego wiosenną porą. Wspomniał także o innego rodzaju bodźcu, który nosił w sercu właściwie od dawna. To Kwintet smyczkowy C-dur Schuberta, jedno z najwspanialszych arcydzieł muzyki kameralnej. Zwłaszcza część II Kwintetu - zjawiskowe Adagio - stała się dla polskiego twórcy niedoścignionym wzorem intymności, prostoty i szczerości wyrazu. Warto dodać, że Kwartet jako jeden z niewielu utworów tego okresu skomponował Penderecki bez zamówienia, z wewnętrznej potrzeby tworzenia.
Pieśni o radości i rytmie to jeden z pierwszych utworów Góreckiego skomponowanych na zespół instrumentalny. Dominuje w nim szorstki witalizm, eksponujący głównie element rytmiczny i to we wszystkich grupach instrumentów. Radosna gonitwa, rozmach i brawura, z jaką kompozytor traktuje tu fortepiany i perkusję, nasuwa skojarzenia z utworami Edgara Varèse’a, w latach 50. XX w. w Polsce niemal w ogóle jeszcze nieznanymi. Prawykonanie dzieła w pierwszej wersji odbyło się w Katowicach z udziałem muzyków Filharmonii Śląskiej, a w drugiej (z poszerzoną grupą instrumentów smyczkowych) – w Londynie z udziałem pianistów Andrew Balla i Juliana Jacobsona oraz zespołu Opus 20 pod dyrekcją Scotta Stromana.
Koncert klawesynowy dedykowany był Elżbiecie Chojnackiej (prawykonanie w Katowicach 2 marca 1980 z udziałem WOSPR, pod dyrekcją Stanisława Wisłockiego). 10 lat później o ten utwór „upomnieli się” pianiści, którym (m. in. swojej córce Annie) kompozytor udostępnił tę kompozycję, pod warunkiem zwiększenia liczebności zespołu smyczkowego. Pierwsza z dwóch części kompozycji nawiązuje w ogólnym zarysie i charakterze do chorałowego preludium, druga do jakiegoś ludowego (góralskiego?) tańca. Partia fortepianowa części I to stosunkowo prosta, chociaż wcale nie najwygodniejsza dla wykonawcy figuracja (obie ręce grają równolegle), obsesyjnie powracająca do punktu wyjścia, co każdorazowo wiąże się z zaburzeniem struktury metrycznej. Żywiołowy charakter kompozycji wzmaga się w części II - porywająca motoryka z kolizjami na styku rytmu i metrum, ostro brzmiące wielodźwięki sekundowe a przy tym narastająca dynamika i wolumen współbrzmień sprawia, że Koncertu słucha się z rosnącym zainteresowaniem. Pierwotna siła tej muzyki, jej zawirowania i rozpęd działa porywająco. Sam kompozytor nazywał go niekiedy „wybrykiem”. Nie zmienia to faktu, ze jest to również dzisiaj jeden z najczęściej wykowywanych jego utworów.
Tytuł Małego requiem dla pewnej polki pozostaje dla komentatorów twórczości Henryka Mikołaja Góreckiego i dla słuchaczy zagadką. W jednym z wywiadów kompozytor jedynie nadmienił, jakoby utwór odzwierciedlał jego smutek po rozpadzie Czechosłowacji. Estetyka i dramaturgia dzieła podpowiada, że jest ono kolejną po I Kwartecie smyczkowym, Już się zmierzcha i Concerto-Cantata op. 65 próbą opowiedzenia dźwiękami jakiegoś upiornego czy dziwacznego snu. Skrajne części emanują melancholią, zadumą, odrętwieniem. Nie brak w nich elementów pejzażowych (np. odgłos bicia dzwonów). Nic jednak nie zapowiada demonicznych sił, które znienacka wkraczają w części II – symbolizują je fanfary, agresywne akordy fortepianu i obsesyjna powtarzalność figur melodycznych w smyczkach. Szczególnie natarczywie brzmi w części III kiczowata „polka”, która jest w stanie zaskoczyć, jeśli nie zaszokować, swoją cyrkową banalnością, każdego słuchacza. Działa jak twarz clowna - niekoniecznie musi śmieszyć, jeśli wiemy, że maska kryje jakiś wewnętrzny dramat.
Aleksandra Konieczna
Najbliższe koncerty
"Pianissimo" / koncert sensoryczny
Sala kameralna
Zwiedzanie zakamarków NOSPR po śląsku
NOSPR
Dźwięki w nas i wokół nas
Sala warsztatowa NOSPR