Aktualność - NOSPR
04.06.2020 - Dwójka w NOSPR, NOSPR w Dwójce - muzyka rosyjska i Gurre-Lieder
We współpracy z Dwójką – Programem 2 Polskiego Radia uruchamiamy akcję Dwójka w NOSPR, NOSPR w Dwójce. Od 19 marca codziennie o godz. 12.00 i 21.00 będzie można na stronie internetowej dwojka.polskieradio.pl posłuchać najlepszych zarejestrowanych koncertów Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia.
W południe zabrzmią wspaniałe dzieła rosyjskich kompozytorów! Dzieła, które pełne są głębi i przestrzeni tak charakterystycznej dla muzyki oraz samego krajobrazu Rosji.
Wieczór natomiast spędzimy przy dźwiękach Gurre-Lieder –kantaty dramatycznej Arnolda Schönberga, skomponowanej do tekstu poety duńskiego Jensa Petera Jakobsena.
Posłuchaj:
godz. 12.00
Sergiusz Rachmaninow – II Koncert fortepianowy c-moll op. 18
Piotr Czajkowski – Symfonia h-moll op. 58 "Manfred"
Wykonawcy:
Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia
Dmitrij Liss – dyrygent
Dmitrij Maslejew – fortepian
(Katowice, NOSPR, 1.12.2016)
***
godz. 21.00
Arnold Schönberg – Gurre-Lieder – kantata dramatyczna w 3 częściach na głosy solowe, chór i orkiestrę
Wykonawcy:
Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia
Chmura Gabriel – dyrygent
Anna Gabler – sopran, Yvonne Naef – mezzosopran, Thomas Mohr – tenor, Dan Karlström – tenor, Ralf Lukas – bas-baryton, Dietrich Henschel – narrator
Kowieński Chór Państwowy
Chór Polskiego Radia
Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej
Chór Narodowego Forum Muzyki
(Katowice, NOSPR, 15.05.2015)
Opisy programów:
Program z godz. 12.00 –
Dzwon – symbol dawnej Rosji, wybrzmiewający w dziełach Igora Strawińskiego czy w filmach Andrieja Tarkowskiego – rezonuje też po wielekroć u Sergiusza Rachmaninowa (1873-1943). A zatem najpierw rozkołysanie dzwonu, a potem ów temat: szeroki, nieskończony, jak Rosja sama. Tak zaczyna się II Koncert fortepianowy c-moll (1901), arcydzieło świadomie zastosowanej arteterapii – rozpoczęte w depresji, zakończone euforią prawykonania. Ton elegijny, „duszoszczypatielnyj”, przeplata się tu z wezwaniami fanfar, zaś liryzm łączy się z gwarem rosyjskiego jarmarku. Muzykę cechuje niezwykła ciągłość, przejawiająca się także w organicznym spleceniu trzech części w jeden strumień dźwiękowy. Dla wielu modernistów Koncert ten był uosobienie kiczu. Dla wielu melomanów z krwi i kości – jest jednym z najczystszych wcieleń ducha muzyki i pełnym wyrazem gorzko-słodkiego smaku życia.
Do napisania Symonii „Manfred” (1885) namówił Piotra Czajkowskiego (1840-1893) Mili Bałakiriew. Początkowo niechętny, w końcu wykrzesał z siebie siły. Tak powstała partytura może i nie dorównująca trzem ostatnim symfoniom, ale na pewno godna geniuszu Czajkowskiego. Zresztą łączy Manfreda z tymi symfoniami to samo odczucie tragiczne, w którym nietrudno odnaleźć rysy autobiograficzne. Byronowski bohater, wyrzutek targany zgryzotami sumienia, błąka się w alpejskich odmętach. Nie osiągnie spokoju, póki nie zejdzie do podziemia, gdzie duch Astarte, której kiedyś złamał życie, nie wybaczy mu i nie pozwoli znaleźć ukojenia w śmierci. Imponująca partytura stoi pod znakiem estetyki Berlioza i Liszta, odmalowując szerokim gestem, w smakowitej instrumentacji, cztery obrazy: tułaczkę Manfreda w Alpach; ukazanie się wróżki w tęczy rozpryskanej kaskady; spokojne życie pasterskie; zejście do podziemia, spotkanie z duchem Astarte i śmierć Manfreda.
Marcin Trzęsiok
Program z godz. 21.00 –
Premiera Gurrelieder (1911) była triumfem Arnolda Schönberga. Sukces ten smakował jednak gorzko. Na prawykonanie (w lutym 1913) przyjechał z Berlina, dokąd przeniósł się, bo w Wiedniu jego nowoczesnej muzyki nie rozumiano. Gurrelieder, pisane w latach 1900–1903, utrzymane były jeszcze w stylu romantycznym. Schönberg porzucił tę partyturę, by wrócić do niej dopiero w latach 1910–1911, na co niemały wpływ miała chęć konkurowania z Mahlerowską Symfonią tysiąca. Do historii przeszło zachowanie kompozytora: wywoływany przez wiwatującą publiczność wszedł na scenę i z zimną krwią ukłonił się głęboko… w stronę orkiestry. Gurrelieder to kantata dramatyczna do tekstu poety duńskiego Jensa Petera Jakobsena. Swój epicki poemat oparł on na średniowiecznej historii króla Waldemara IV, który kochał się w Tove, zamordowanej później na polecenie zazdrosnej królowej Helwigi. Wiele tu epizodów lirycznych, jakby samodzielnych pieśni orkiestrowych. Przejmujący jest fragment, w którym gołąb leśny oznajmia królowi śmierć Tove. Część trzecia przedstawia scenę niesamowitą: Waldemar wzywa do powrotu na ziemię swych zmarłych wasali wraz z wojskiem, które otacza jego zamek Gurre. W finale znajdzie się hymn do słońca, w którym Schönberg wprowadził partię recytatora. Ale na prawdziwą puentę trzeba było czekać. Kilka tygodni po premierze Schönberg dyrygował muzyką swoją i swych uczniów. Wiedeńczycy pamiętali afront, jaki ich spotkał po wykonanu Gurrelieder. Koncertu nie udało się doprowadzić do końca. W czasie bójek publiczność zdemolowała salę Musikverein, a gorące głowy musiała chłodzić policja.
Marcin Trzęsiok